Hej, jestem Ania Sędek i od ponad 11 lat siedzę zanurzona po uszy w projektach, które mają jeden wspólny mianownik, rozwiązania IT odpowiadające na realne potrzeby ludzi i biznesu.
Nie te „ładne na prezentacji”, tylko te, które naprawdę działają.
Przeszłam całą ścieżkę analityczną, zaczynałam od wsparcia, logi, wyjątki na prodach, nieprzespane noce i ta satysfakcja, kiedy system wreszcie przestaje się buntować.
Z czasem dołączyły codzienne spotkania z programistami, testerami, UX-ami, PM-ami i Product Ownerami, Liderami i Managmentem. Nie mam ulubionej roli. Lubię moment, kiedy wszystko zaczyna się łączyć w sensowną całość.
Uwielbiam dzielić się wiedzą. Nic mnie tak nie cieszy, jak ten moment, gdy komuś w oczach zapala się ta lampka: „aha, to o to chodziło!”. Prowadzę sesje analityczne, warsztaty dla zespołów i mentoringi w których wspólnie uczymy się patrzeć na problemy szerzej i odkrywać sens w tym, co na pierwszy rzut oka wygląda jak chaos.
Pomagam też układać procesy analityczne i przygotowywać produkty analityczne, które nie tylko dobrze wyglądają w dokumentacji, ale serio działają w projektach.
Bo analiza musi być przede wszystkim użyteczna, taka, która pomaga unikać ryzyka, widzieć zależności i podejmować właściwe decyzje, zanim projekt zacznie się rozpędzać w niewłaściwą stronę.
W międzyczasie, kiedy akurat nie rozkładam procesów na czynniki pierwsze, nurkuję się w przyrodzie, głęboko oddycham i prowadzę ciekawe rozmowy.
Takie, w których można się zatrzymać, pomilczeć, pośmiać i zrozumieć coś nowego o świecie. Uwielbiam poznawać różne perspektywy, bo nic tak nie rozwija jak patrzenie na to samo z kilku stron. Mam słabość do ludzi z dziwnymi pasjami, takich, którzy potrafią z pasją opowiadać o kamieniach, mapach, historii dźwięku albo roślinach, które rosną tylko w jednym miejscu na świecie.
Lubię podróże, te większe i te zupełnie małe. Czasem to daleki wyjazd, a czasem po prostu spacer po nieznanej uliczce w mieście, w którym byłam już sto razy.
Najbardziej jednak odpoczywam w moim miejscu nad rzeką – tam, gdzie nie ma nic prócz wody, ciszy i przyrody. W środku niczego, w lesie, gdzie czas płynie trochę wolniej, a myśli mają przestrzeń, żeby się uspokoić.
Z natury dużo rozkminiam i ciągle się uczę, bo świat nie przestaje mnie zaskakiwać, nawet w najprostszych rzeczach.
A może właśnie wtedy najbardziej.
Bo ciekawość to najlepszy kompas, jaki można mieć, w analizie i w życiu.
artykuły